niedziela, 1 maja 2011

Wylądowałem ...

Pogoda nie była taka zła ale wiało jak cholera, trzęsło i rzucało tą małą maszyną tak, że byłem o krok od haftowania. Chyba wszyscy czuliśmy, że jest problem ale szczęśliwie usiedliśmy na płycie lotniska i jak już samolot zwolnił rozległy się brawa dla pilota a ja odetchnąłem z ulgą. Witaj ponownie Czeska republiko !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz