Przygarnął mnie przyjaciel, mieszkanko małe ale bardzo sympatyczne, co prawda nie jego tylko koleżanki, która wyjechała do faceta na urlop zostawiając mieszkanie pod opieką drugiego faceta a także zostawiając psa i kota, nie wiem, który domownik bardziej wymagający ;-)czy otyły pies (znaczy suka Marzena), czy wiecznie przestraszony kot(a) Fabinka.
Te kilka dni to były wspaniałe chwile w tym doborowym towarzystwie, dawno się tak nie ubawiłem. Jednak posiadanie własnego lokum było niezbędne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz